molasy molasy
257
BLOG

Czy niższe nagrody dla kobiet w sporcie to objaw seksizmu?

molasy molasy Gospodarka Obserwuj notkę 4

Jedna z czytelniczek portalu gazeta.pl oburzyła się, że w opolskim maratonie nagrody za zajęcie najwyższych miejsc w kategorii kobiet są niższe niż wśród mężczyzn. Pani Michalinie nie spodobało się, że zostanie nagrodzonych aż 8 najlepszych mężczyzn i zaledwie 6 kobiet. Co gorsza, zwycięzca w kategorii męskiej otrzyma 8 tys. zł, natomiast pierwsza kobieta tylko 6 tys. zł. Nagrody za kolejne miejsca dla maratończyków są także wyższe niż dla maratonek.

Pani Michalina wytoczyła przeciwko organizatorom maratonu grube działa: "...uważam za karygodny fakt, iż dla kobiet przeznaczono jedynie sześć nagród, a dla mężczyzn osiem. W dodatku łącznie stanowią one mniejszą sumę niż dla grona męskiego. Zachowanie organizatorów odbieram co najmniej jako seksistowskie!"

Skoro pojawiło się słowo seksizm, to znaczy, że mamy do czynienia z kobietą chorą na wojujący feminizm. Toteż nie dziwią jej wywody w dalszym fragmencie listu: "Myślałam, że erę greckich starożytnych igrzysk mamy już dawno za sobą. Po co ta szopka, że możemy występować w zawodach, maratonach itp., skoro jesteśmy dyskryminowane na każdym kroku?! Gdzie tu równouprawnienie? Mam nadzieję, że w przyszłości błąd ten zostanie skorygowany lub organizacja zostanie odwołana."

Wszystkim podzielającym oburzenie pani Michaliny radzę chwilę logicznie pomyśleć, zanim przyznają jej rację. Wojujący feminizm jest zazwyczaj na opak z logiką, więc istnieje podejrzenie, że tak jest też w tym przypadku. I rzeczywiście, jeśli organizatorów maratonu w Opolu można nazwać seksistami, to jedynie za to, że dyskryminują ... mężczyzn.

Fakty są bowiem takie, że nagrody są finansowane przede wszystkim z opłat startowych, które w zależności od daty zgłoszenia wynoszą 60-150 zł. Przyjmijmy, że średnia opłata wyniesie 100 zł. W ubiegłym roku w maratonie opolskim wzięło udział 10-krotnie więcej mężczyzn niż kobiet. W tym roku proporcje będą podobne. W tej chwili na liście startowej jest 475 mężczyzn i 57 kobiet. Zatem panowie wpłacili ok. 47 tys. zł, natomiast panie ok. 6 tys. zł. Suma nagród dla mężczyzn wynosi 20,8 tys. zł, natomiast dla kobiet - 12,3 tys. zł. Porównanie tych liczb dowodzi, że to z puli wpłaconej przez mężczyzn pochodzi ponad połowa pieniędzy, które otrzymają kobiety.

Na jedną startujacą maratonkę przypada 215 zł do wygrania, na maratończyka - 43 zł. Zatem na statystyczną uczestniczkę biegu czeka nagroda 5-krotnie wyższa niż na uczestnika. Czystej wody seksizm, pani Michalino! Tyle tylko, że pokrzywdzeni są mężczyźni.

Nie chciało mi się już zagłębiać w niuanse regulaminowe, ale sądzę, że gdyby w klasyfikacji generalnej zwyciężyła kobieta, a nie mężczyzna, to otrzymałaby nagrodę w wysokości  8 tys. zł. Nie ma zatem mowy o dyskryminacji ze względu na płeć.

Oczywiście zwycięstwo kobiety w rywalizacji z mężczyznami w maratonie jest bardzo mało prawdopodobne. Ale za to nie odpowiadają organizatorzy takich biegów. Jest to skutek naturalnego podziału człowieka na dwie płcie, z których jedna jest fizycznie silniejsza i wytrzymalsza od drugiej. Czy się to wojującym feministkom podoba czy nie, "seksistowska" jest natura, bo dała mężczyznom i kobietom różną budowę ciała i odmienną psychikę. W niektórych dziedzinach przewagę mają przedstawiciele płci męskiej, a w innych - żeńskiej. W sporcie na najwyższym poziomie, kobiety niestety zwykle nie są w stanie dorównać mężczyznom (chociaż są tutaj wyjątki, np. w jeździectwie). Ale z tego, że kobiety przegrywają z mężczyznami w rywalizacji sportowej nie wynika, że są od nich gorsze jako płeć. Nic podobnego! Jest mnóstwo zajęć i dziedzin, w których kobiety znacznie przewyższają mężczyzn! Są po prostu inne, a nie gorsze!

Wojujące feministki, typu pani Michaliny, nie przyjmują jednak tego do wiadomości. Skoro natura skrzywdziła kobiety i są słabsze od mężczyzn - argumentują - to należy im to zrekompensować. Chociaż w sporcie nie mają szans na dorównanie przedstawicielom płci męskiej, to należy im płacić tyle samo, nawet jeśli osiągają gorsze wyniki - twierdzą.

Jest to oczywiście rozumowanie błędne. Przede wszystkim dlatego, że z historii wiemy, iż takie "poprawianie natury" zawsze się źle kończy. Dowodem tego są choćby eksperymenty eugeniczne, tak popularne w wielu krajach przed II wojną światową czy katastrofa ekologiczna na terenach byłego ZSRR, gdzie odwracano bieg rzek. Ponadto należy zwrócić uwagę na to, że są przecież dziedziny, nawet dosyć bliskie sportu, w których kobiety zarabiają więcej niż mężczyźni. Tak jest np. na pokazach mody. Modelki i modele, tak jak sportowcy, muszą dbać o kondycję fizyczną, właściwie się odżywiać, być w dobrej formie podczas występu. I niestety modele są tutaj dyskryminowani. Ich zarobki są znacznie niższe niż topowych modelek. Ale czy to jest niesprawiedliwe? Wcale nie! Jest to słuszne i sprawiedliwie, bo widzowie zgromadzeni na pokazach mody chcą oglądać przede wszystkim kobiety (i kupować noszone przez nie stroje), a nie mężczyzn, podczas gdy widzowie zawodów sportowych - mężczyzn, a nie kobiety (nie dotyczy to oczywiście wszystkich dyscyplin, bo ja np. wolę zdecydowanie oglądać siatkówkę plażową w żeńskim wydaniu, nie tylko ze względów estetycznych, ale również dlatego, że wśród pań jest więcej walki, bo akcje są dłuższe).

Pani Michalina zapomniała, że wskutek tego, iż erę greckich starożytnych igrzysk mamy już dawno za sobą, to sportem (tak samo zresztą jak modą) rządzi pieniądz. Ponieważ mężczyźni stwarzają atrakcyjniejsze widowisko sportowe niż kobiety, to więcej widzów chce ich oglądać. Wskutek tego sponsorzy wolą wykładać pieniądze na sport w męskim, a nie żeńskim wydaniu. To jest biznes, a nie filantropia. Firmy sponsorujące sport dają na niego pieniądze nie dlatego, że mają ich zbyt dużo, lecz dlatego, iż chcą ich mieć jeszcze więcej. A ponieważ stopa zwrotu z kapitału zainwestowanego w sponsoring sportu męskiego jest większa niż kobiecego, to nagrody w zawodach dla obu płci nie zawsze są równe.

A jeśli są równe, to pojawia się wątpliwość, czy to jest sprawiedliwe. Na tę kwestię zwrócił uwagę Tomasz Wolfke, komentując w Eurosporcie finał tenisowego turnieju Australian Open, w którym grali Novak Djokovic oraz Rafael Nadal. Pasjonujący, pięciosetowy pojedynek trwał 7 godzin. Za tę bardzo ciężką pracę obaj ci zawodnicy otrzymali tyle samo, co finalistki turnieju kobiecego, które rozegrały nudny mecz, trwający niewiele ponad 1 godzinę. Gdyby przeliczyć zarobione pieniądze na czas spędzony na korcie, to wyszłoby, że za minutę gry w Australian Open tenisistki zarabiają kilka razy więcej niż tenisiści (nierówność taka występuje zawsze, bo mężczyźni grają do trzech wygranych setów, natomiast kobiety - do dwóch). Jest to w oczywisty sposób niesprawiedliwe, i nie bójmy się tego słowa, "seksistowskie", tyle, że w tym przypadku to mężczyźni są dyskryminowani.

Djokovic i Nadal powinni otrzymać więcej od finalistek turnieju kobiecego, bo byli atrakcyjniejsi dla sponsorów. Ich mecz obejrzało więcej telewidzów. Transmitujące ich mecz stacje telewizyjne zamieściły w przerwach między poszczególnymi gemami więcej reklam. Przysporzyli organizatorom turnieju więcej dochodów. To oni zapracowali na znaczną część nagród, które otrzymały grające w Australian Open tenisistki. Feministyczne hasło seksizmu posłużyło do wykorzystania mężczyzn przez kobiety. 

Wracając na koniec do maratonu opolskiego, to wszyscy widzowie zgromadzeni na mecie przywitają z pewnością oklaskami zwycięzców, w tym 7 i 8 mężczyznę. Natomiast 7 i 8 kobietę już tylko część z nich. Ale nie będzie to objaw seksizmu. Maratonki zajmujące 7 i 8  w kategorii kobiet przybiegną bowiem kilkadziesiąt minut po zwycięzcy. A wtedy znaczna część widzów będzie już w domu. I to jest główny powód tego, że nie otrzymają one już nagród. Brzmi to okrutnie, ale dla potencjalnych sponsorów nie będą już atrakcyjne pod względem reklamowym. Takie są reguły biznesu. Żądania feministek typu pani Michaliny, to próba ingerencji ideologii w dziedzinę gospodarki. Takie działania muszą się wcześniej czy później skończyć źle dla wszystkich - tak dla mężczyzn jak i dla kobiet. Próba ominięcia praw ekonomii zawsze bowiem kończy się katastrofą.

molasy
O mnie molasy

"JEDYNIE PRAWDA JEST CIEKAWA" - Józef Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka