molasy molasy
1004
BLOG

Nie było paragrafu na Marcina Plichtę, ale jest na Marcina P.!

molasy molasy Polityka Obserwuj notkę 20

Jak to się stało, że prokuratura, która przez kilka miesięcy badania legalności przedsięwzięć biznesowych podejmowanych przez Amber Gold Marcina Plichty nie znalazła niczego, co byłoby niezgodne z prawem, wczoraj nieoczekiwanie postawiła zarzuty prezesowi tej firmy Marcinowi P.? Jeszcze do przedwczoraj, mimo długotrwałych poszukiwań, nie było żadnego paragrafu na Amber Gold, a w ciągu 24 godzin nagle znalazło się ich aż 6 (SZEŚĆ)! Cuda, czy co?

Z całym szacunkiem dla prokuratury, która jest jak wiadomo całkowicie niezależna od rządu dzięki ustawie uchwalonej przez koalicję PO-PSL-SLD, mnie cała ta sytuacja skojarzyła się z epoką tzw. praworządności socjalistycznej, gdy obowiązywało powiedzenie słynnego stalinowskiego oskarżyciela w procesach politycznych Andrieja Wyszyńskiego: „Dajcie mi człowieka, a paragraf zawsze się znajdzie”.

Do chwili, gdy na konferencji prasowej winę Marcina Plichty przesądził premier Donald Tusk, prokuratura działała w sprawie Amber Gold nader opieszale. Mimo usilnych (?) starań prokurator prowadzący sprawę nie mógł znaleźć w polskim kodeksie karnym przepisu, który byłby naruszony przez właściciela tej firmy. Ale wkroczenie w tę sprawę premiera wszystko diametralnie zmieniło. W ciągu kilkudziesięciu godzin niezależna (?) prokuratura znalazła w kodeksie aż 6 paragrafów na Amber Gold! Jeśli ktoś nie widzi, że jest to wzorcowa realizacja w III RP Tuska dewizy sowieckiego prokuratura Wyszyńskiego, to radzę mu pójść do okulisty!  

Jakie wynikają stąd wnioski? Są 2 możliwości:

1.     Istniał jakiś parasol ochronny nad właścicielem Amber Gold, który chociaż był wielokrotnie skazany przez sądy, to nigdy nie był ukarany (wyroki nie były realizowane). Prokuratura nie chciała po raz kolejny stawiać zarzutów Marcinowi Plichcie. Dopiero po wypowiedzi premiera na konferencji prasowej ta tarcza ochronna (nie ma ona oczywiście nic wspólnego tarczą obronną, którą prezydent Bronisław Komorowski dopiero zamierza w Polsce zbudować!) została zdjęta. I prokurator znalazł błyskawicznie 6 paragrafów na Amber Gold.

2.     Postawione 6 zarzutów Marcinowi P. są całkowicie dęte. W toku dalszego śledztwa prokuratura z większości z nich się wycofa, zaś te, które pozostaną, nie będą wystarczające, żeby prezes Amber Gold został skazany. Z dużej chmury spadnie mały deszcz, a może go w ogóle nie będzie. Sprawa zostanie zamieciona pod dywan i za kilka lat, gdy sąd wyda wyrok uniewinniający Marcina P., nikogo to już w Polsce nie będzie obchodzić. Jeśli wciąż rządzić będzie Tusk, to prorządowe media jedynie przypomną, że winę za całe zamieszanie wokół właściciela Amber Gold ponosi PiS, który rozdmuchał tę sprawę, wysuwając niesłuszne zarzuty, że państwo źle w tym przypadku działało.

Proszę zresztą zauważyć, że wymienione wyżej 2 scenariusze nie są ze sobą sprzeczne. One się uzupełniają. Tak więc najbardziej prawdopodobne jest, że do dnia wystąpienia Tuska na konferencji prasowej, nad właścicielem Amber Gold był rozpostarty parasol ochronny i prokuratura nie chciała mu stawiać żadnych zarzutów. Jednak gdy premier stwierdził, jak przypuszczam po wcześniejszej naradzie ze swymi specjalistami od PR (nie było wśród nich z pewnością jego syna, który PR-owcem jest kiepskim), że jednak trzeba znaleźć jakiś paragraf na Marcina P., to prokuratura szybko się z tym zadaniem uporała. Jednak w końcu właścicielowi Amber Gold znowu włos z głowy nie spadnie, a Tusk przy pomocy prorządowych mediów tak to wszystko politycznie rozegra, że  winnym będzie – tak jak zawsze – PiS.

Niezwykła szybkość i łatwość zmiany stanowiska przez prokuratora w sprawie prawnej oceny działalności firmy Amber Gold jest bardzo niepokojąca.  Niech nikogo nie zmyli to, że Marcin P. jest człowiekiem podejrzanej konduity, który ma na karku nieustaloną jeszcze dokładnie liczbę wyroków. Jeśli prokuratura jest tak podatna na naciski ze strony premiera, to niestety może być też użyta przeciwko jego przeciwnikom politycznym, których jedyną winą jest to, że ośmielają się go krytykować. Pewnie nie spotka ich los ofiar prokuratora Wyszyńskiego, którzy skazywani byli na śmierć, ale zarzuty prokuratury mogą doprowadzić do ich unicestwienia politycznego.

Sprawa Amber Gold potwierdza, że rozdzielenie prokuratury od rządu, którym tak szczyci się obecny obóz rządzący, nie uczyniło jej niezależną. Nie można mówić przecież o jej niezależności, skoro tak szybko robi ona to, czego oczekuje od niej premier. Rzekome uniezależnienie prokuratury, to jedynie jedna z wielu sztuczek PR ekipy Tuska. Papierowy, a nie faktyczny rozdział wzmocnił jedynie jego władzę osobistą, bo teraz to nie minister sprawiedliwości, a on jako premier, prokuraturą steruje, wskazując, komu ma postawić zarzuty. A jak już jest człowiek, to wiadomo – paragraf zawsze się znajdzie!

 

molasy
O mnie molasy

"JEDYNIE PRAWDA JEST CIEKAWA" - Józef Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka