molasy molasy
1284
BLOG

Czujkow o dojściu Sowietów do Renu i Powstanie'44

molasy molasy Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

W publikowanych w tym roku w internecie tekstach na temat Powstania Warszawskiego robi furorę opinia sowieckiego marszałka Wasilija Czujkowa, według którego, gdyby w sierpniu 1944 r.  Armia Czerwona kontynuowała  ofensywę, to do grudnia zajęłaby całe terytorium Niemiec. Jest ona przywoływana przez zwolenników tezy,  że podejmując nierówną walkę z niemieckim okupantem, powstańcy uratowali Europę Zachodnią przed komunizmem. Czyli inaczej mówiąc, Polacy dokonali w 1944 r. tego samego co w 1920 r.  

Opinia Czujkowa jest traktowana przez niektórych blogerów, np. Romualda Szeremietiewa, z taką nabożnością, jakby to było niemal Słowo Boże z Ewangelii.  Dziwi mnie to bardzo, ponieważ z tego co mi wiadomo, ta wersja pamiętników sowieckiego dowódcy, z której ona pochodzi, nie została w Polsce opublikowana, więc przypuszczam, że jej nie czytali!. Powtarzają jedynie fragment przytoczony 1 sierpnia tego roku przez Józefa Szaniawskiego w "Naszym Dzienniku". Takie cytowanie z drugiej ręki jest oczywiście dopuszczalne, ale osoba cytująca powinna wcześniej przeprowadzić choćby elementarną krytykę wiarygodności cytowanego źródła. Wie o tym każdy magister historii, w odróżnieniu np. od magistra prawa  i dr hab. nauk wojskowych R. Szeremietiewa! 

Cała wiedza blogerskiej braci o opinii Czujkowa w sprawie zajęcia Niemiec przez Armię Czerwoną pochodzi z artykułu prof. Szaniawskiego, w którym napisał: "Marszałek Wasyl Czujkow, słynny dowódca m.in. obrony Stalingradu, w swych odfałszowanych pamiętnikach wydanych już w latach 90., po upadku Związku Sowieckiego, pisze dosłownie: 'Wojnę można było zakończyć pół roku wcześniej - nie w maju 1945, ale do grudnia 1944, gdyby nie decyzja Stalina wstrzymująca I Front Białoruski w sierpniu 1944. (...) Moglibyśmy dojść dalej na Zachód, nie do Berlina i nad Łabę, ale aż do Renu. Los wojny potoczyłby się inaczej. (...) Ileż milionów istnień ludzkich udałoby się ocalić, iluż żołnierzy mniej by poległo".

Najpierw zajmijmy się tym, co się w owym cytacie od razu rzuca w oczy: Czujkow nic nie pisze o Powstaniu Warszawskim! Podaje, że przyczyną wstrzymania ofensywy w sierpniu 1944 r. była "decyzja Stalina". No tak, powie ktoś, ale przecież jest oczywiste, że sowiecki dyktator podjął ją z powodu wybuchu Powstania Warszawskiego. Jednak dla naukowca nic nie jest oczywiste, dopóki nie zostanie udowodnione. Możliwe, że rzeczywiście był to jedyny powód wstrzymania przez Stalina ofensywy, ale zastanawiające jest to, że Czujkow takiego uzasadnienia nie podaje. Jeśli uważamy go za wiarygodne źródło, to powinniśmy się zastanowić, dlaczego nie napisał nic o wpływie trwających w Warszawie walk polsko-niemieckich na tę decyzję.

Narzuca się tutaj odpowiedź, że Czujkow nie chciał podważać obowiązującej w ZSRS wersji na temat przyczyn tego, dlaczego wojska sowieckie nie udzieliły pomocy powstańcom. Ale już przecież sama teza o możliwości kontynuowania ofensywy w sierpniu 1944 r. tę wersję całkowicie podważała! Przecież w oficjalnej propagandzie sowieckiej uzasadniano bierność Armii Czerwonej tym, że była wyczerpana forsownym marszem i nie miała wtedy zdolności ofensywnych. Proszę zwrócić uwagę na to, że prof. Szaniawski pisze, iż cytowana przez niego opinia sowieckiego dowódcy o zajęciu przez Armię Czerwoną całych Niemiec pochodzi z jego "odfałszowanych pamiętników", wydanych już po upadku komunizmu. Zatem należałoby się spodziewać, że nie będzie się w nich bał pisać prawdy, nawet jeśli jest ona diametralnie różna od powtarzanych przez lata propagandowych komunałów. Także takich, które znalazły się w "zafałszowanej" wersji wspomnień Czujkowa, których pierwszą część wydał w 1958 r. (tłumaczenie polskie ukazało się w 1962 r.)  Druga część została w opublikowana w Polsce w  1982 r., co było zapewne związane z tym, że właśnie wtedy Czujkow zmarł.

Skoro cytowany przez J. Szaniawskiego fragment pochodzi z autentycznych, a nie podrasowanych propagandowo wspomnień wojennych sowieckiego bohatera spod Stalingradu, to znaczy, że gdyby rzeczywiście uważał on, iż Stalin wstrzymał w sierpniu 1944 r. ofensywę z powodu Powstania Warszawskiego, to by tak po prostu napisał. Wszak R. Szeremietiew i inni blogerzy uważają, że w "odfałszowanej" wersji pamiętników Czujkow pisze prawdę i tylko prawdę!  

Istotnie, dla sowieckiego dowódcy, który chciał do końca 1944 r. dojść ze swym wojskiem do Renu, Powstanie Warszawskie nie wydaje się szczególną przeszkodą. Jeśli spojrzeć na nie od strony militarnej, to była to niewielka potyczka, do której zresztą Sowieci wtrącać się nie musieli.  Wystarczyło zostawić kilka dywizji wokół stolicy Polski, pozorujących, że próbują powstańcom pomóc, a które w rzeczywistości jedynie przyglądałyby się jak Polacy i Niemcy się wykrwawiają. A główne siły sowieckie mogły dalej bezpiecznie kontynuować atak.

Jeśli spojrzeć na Powstanie od strony politycznej, to również nie ma problemu. Należało po zajęciu Warszawy zrobić z żołnierzami AK to samo, co w Wilnie, tzn. zaaresztować ich i wywieźć w głąb Rosji, a jednocześnie kontynuować marsz na Berlin. Ewentualne protesty zachodnich aliantów Sowieci mogli całkowicie zlekceważyć, bo przecież zajęcie całych Niemiec przez ZSRS byłoby o wiele poważniejszym złamaniem ustaleń co do powojennego porządku w Europie, zawartych między Stalinem, Roosveltem i Churchillem, niż uwięzienie, albo rozstrzelanie akowców.

Ponieważ tak jak R. Szeremietiew i inni blogerzy znam jedynie króciutki cytat z "odfałszowanych" pamiętników Czujkowa, to nie wiem, czy wymienił w nich konkretne przyczyny wstrzymania ofensywy przez Stalina. Mogły być one następujące:

1. Stalin wstrzymał ofensywę nie z powodu Powstania, lecz dlatego, że bał się powtórki z 1920 r., gdy rzekomo rozbite wojska polskie przeszły do kontrataku i pokonały bolszewików. Wolał zachować ostrożność i wznowić ofensywę dopiero po uzupełnieniu braków kadrowych i sprzętowych w sowieckich oddziałach. Spodziewał się, że w tym czasie, gdy Armia Czerwona będzie formowała i szkoliła nowe dywizje złożone z rekrutów branych z terenów Ukrainy, Białorusi, państw bałtyckich, Polski i innych krajów, Wehrmarcht będzie się wykrwawiał w zaciekłych walkach na froncie zachodnim. Dzięki temu przewaga sowiecka będzie w styczniu 1945 r. większa niż w sierpniu 1944 r.

2. Stalin nie bał się niemieckiego kontrataku, grożącego powtórzeniem się sytuacji z 1920 r., ale nie wierzył w to, że Armii Czerwonej uda się zająć całe Niemcy. Na przykład mógł się obawiać, że Hitler przerzuci większość swoich wojsk z frontu zachodniego na wschodni. Wskutek tego, to alianci zachodni zdobyliby Berlin, a Armia Czerwona, tocząc ciężkie walki,  doszłaby najdalej do linii Odry. Tak jak napisałem wyżej, wolał w tej sytuacji w spokoju odbudować pełną zdolność bojową swoich armii, sformować nowe dywizje i uderzyć wtedy, gdy Wehrmacht i alianci wykrwawią się podczas walk na froncie zachodnim. Rozbudowana Armia Czerwona mogła się też bardzo przydać, gdyby po pokonaniu Niemiec doszło do konfliktu zbrojnego z państwami zachodnimi. 

3. Stalinowi wcale nie zależało na zdobyciu całych Niemiec. J. Szaniawski  cytuje we wspomnianym wyżej artykule następującę słowa sowieckiego dyktatora, wypowiedziane w obecności dowódców Armii Czewonej w czerwcu 1945 r.: "To nie Nemcy, ale Polska jest naszą największą zdobyczą". Jeśli tak rzeczywiście myślał, jak powiedział, to Powstanie Warszawskie było mu na rękę. Zginęła w nim znaczna część polskiej elity, co bardzo mu pomogło w politycznym skonsumowaniu wojennego zwycięstwa. Trzeba tu pamiętać, że Sowieci wyraźnie prowokowali wybuch walk w Warszawie (np. nawoływanie do ich rozpoczęcia przez Radiostację Kościuszko). Jeśli Stalin nie zamierzał łamać ustaleń Wielkiej Trójki w sprawie podziału stref okupacyjnych w Niemczech po zakończeniu wojny, to nie było sensu, żeby Armia Czerwona spieszyła się do Renu. Przecież później i tak musiałaby się wycofać z Niemiec Zachodnich (tak jak zrobiła w Austrii)! 

Wydaje się, że Czujkow chciał w sierpniu 1944 r. kontynuowania ofensywy, bo rozumował jak żołnierz frontowy, który chce jak najszybszego zakończenia wojny, żeby mógł wrócić do domu, podczas gdy Stalin oceniał sytuację jak wódz naczelny i polityk, który doszedł do wniosku, że większe korzyści militarne i polityczne osiągnie, zatrzymując na kilka miesięcy marsz swoich wojsk na Berlin.

Mam jednak poważne wątpliwości, czy rzeczywiście latem 1944 r. Czujkow był taki pewien, że całe terytorium Niemiec może być do grudnia zajęte przez Armię Czerwoną. Cytowany przez J. Szaniawskiego fragment jego pamiętników nie był przecież pisany na bieżąco, na linii frontu, lecz wiele później, prawdopodobnie pod koniec życia. Zatem z tego, co Czujkow napisał po latach, nie wolno wyciągć wniosku, że tak samo myślał w sierpniu 1944 r. On nie mógł nawet wiedzieć, jaka była wtedy sytuacja strategiczna na całym froncie, gdyż był jedynie dowódcą jednej wielkiej jednostki bojowej (elitarna 8 Armia Gwardii). Był tylko generałem-pułkownikiem (po drodze do do marszałkowstwa był jeszcze jeden stopień generalski) i nie miał dostępu do informacji, które trafiały jedynie do Stalina oraz dowództw frontów. Nie miał zatem możliwości wyrokowania, czy zdobycie Niemiec do grudnia było możliwe. 

Wyrażona w pamiętnikach Czujkowa opinia o możliwości zajęcia całych Niemiec w 1944 r. przez Armię Czerwoną została zatem sformułowana przez niego ex post, prawdopodobnie pod koniec życia. Ot emerytowany marszałek chciał się na starość dowartościować, że był mądrzejszy od generalissimusa Stalina. Przywoływanie jej przez R. Szeremietiewa na poparcie tezy, że Powstanie Warszawskie uniemożliwiło Sowietom dojście do Renu nie ma żadnego uzasadnienia. Ba, brak o nim wzmianki w pamiętnikach, dowodzi raczej, że według Czujkowa nie było ono żadną przeszkodą dla Armii Czerwonej w zajęciu całych Niemiec! 

Ciekawy zresztą jestem, czy te pamiętniki napisał on osobiście. Może ktoś w ich pisaniu mu pomagał. Na pewno takiego pomocnika miał przy pisaniu wersji wydanych w okresie komunistycznym, bo zdradza to ich propagandowy styl i język. Może zatem R. Szeremietiew et consortes  ekscytują  się opinią jakiegoś nikomu nieznanego człowieka, który nie był żołnierzem, lecz propagandowym pismakiem! 

Reasumując:

1. Z fragmentu pamiętników Czujkowa przytoczonych przez J. Szaniawskiego nie wynika, że była jakakolwiek zależność między decyzją Stalina o wstrzymaniu ofensywy w sierpniu 1944 r. a Powstaniem Warszawskim, a można nawet wyciągnąć z niego wniosek, że takiego związku nie było. 

2. Nie ma podstaw, żeby twierdzić, że opinia Czujkowa odzwierciedla poglądy wyższych dowódców Armii Czerwonej w sierpniu 1944 r., bo pochodzi z pamiętników napisanych kilkadziesiąt lat później. Z jej treści wynika wyraźnie, że jest to ocena ex post.

3. Czujkow nie miał wystarczyjących danych, żeby ocenić w sierpniu 1944 r., czy zajęcie całych Niemiec do grudnia tego roku było możliwe. 

4. Nawet gdyby Czujkow już w sierpniu 1944 r. uważał tak, jak napisał wiele lat później w pamiętnikach, to nie miało to żadnego znaczenia dla przebiegu wypadków. Ważne było wtedy nie to, co myśli jakiś jeden z wielu sowieckich generałów, ale to jak ocenia sytuację generalissimus Stalin. A tego nie wiemy.

molasy
O mnie molasy

"JEDYNIE PRAWDA JEST CIEKAWA" - Józef Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura