molasy molasy
3443
BLOG

Magdalena Środa: "Dziękujemy za Włoszczowę"

molasy molasy Polityka Obserwuj notkę 55

"Dziennik Gazeta Prawna" poinformował wczoraj, że budowa peronu we Włoszczowie, oddanego do użytku w 2006 r., okazała się wielkim sukcesem ekonomicznym. A była ona przedstawiana w mediach jako jedna z największych afer IV RP. Najlepiej ówczesną histerię, rozpętaną w mediach przez antypisowski establishment, oddaje felieton Magdaleny Środy "Dziękujemy za Włoszczowę" (Gazeta Wyborcza, 23 maja 2007). Warto przypomnieć, jak się wówczas mówiło o budowie peronu, bo pamięć ludzka jest zawodna. Środa opisuje swą podróż z Krakowa do Warszawy pociągiem InterCity: 

"Pociąg nagle się zatrzymał. To nie była awaria lub remont szyn. To Włoszczowa. Wszyscy rzucili się do okien. Reakcja była natychmiastowa i tak jednoczesna, że między anonimowymi pasażerami pojawiło się rozbawienie, a wraz z nim nić porozumienia. Wszyscy otworzyli okna i zaczęli obserwować ruch pasażerów. Wysiadła jedna osoba i wsiadła dwójka. 'Pewnie dowożą ich z Krakowa, żeby był ruch' - powiedział jeden pan. Inny zaczął wyliczać koszt kostki bauma, którą wyłożony był elegancki peron.

Krótka dyskusja o cenach materiału i robocizny przerodziła się jednak szybko w dyskusję polityczną, a nawet etyczną. Ktoś bowiem zauważył, że nawet jeśli kolej ponosi straty spowodowane zatrzymaniem ekspresu na pustej niemal stacji, to wynagrodzeniem natury moralnej jest fakt, że ktoś, jakiś włoszczowski pasażer, trafi do swojej rodziny. 'Nie szydźmy z cudzej radości' - konkludował. Inny zwrócił uwagę na problem sprawiedliwości, no bo niby dlaczego jedni mają być być lepsi od innych tylko dlatego, że urodzili się tam, gdzie wicepremier Gosiewski? Ktoś trzeci dorzucił wątki metafizyczne, mówiąc o przypadkowości losu i niemożności powszechnej i bezstronnej dystrybucji dóbr. Pani z końca wagonu zaczęła narzekać na arogancję władzy i żalić się, że zaczynamy przypominać republikę bananową. Większość się z nią zgodziła, a jeden pasażer zadał fundamentalne pytanie, gdzie są ci, co na ten PiS głosują, bo on nie zna nikogo takiego.

Pociąg dostojnie ruszył, pasażerowie wrócili na swoje miejsca, a moja współpasażerka zaczęła się zwierzać swojej koleżance, że zawsze ilekroć jedzie pociągiem relacji Kraków - Warszawa, przypomina jej się wierszyk, którego uczyły się wszystkie dzieci w PRL-u. Wstydliwie, szeptem zaczęła go recytować: "Na małej stacji w wiosce Poronin, gdy pociąg stanął wśród zgrzytu szyn, wysiadł z wagonu ojciec, a po nim raźno na peron wyskoczył syn...". W przedziale zrobiło się zabawnie i sympatycznie, dyskusja polityczna z silnymi elementami komparatystyki historycznej trwała aż do Warszawy. No i proszę, w IV RP można jednak debatować. Dziękujemy ci, premierze, za Włoszczowę!" 

Środa podróżowała z pewnością wagonem I klasy i jej współpasażerami byli ludzie tak jak ona zamożni oraz prawdopodobnie dobrze wykształceni. Zaliczali się do uprzywilejowanej warstwy III RP, wobec której używa się mickiewiczowskiego terminu "salon". Poglądy, wyrażone przez nich w opisanej wyżej rozmowie, można zatem uznać za reprezentatywne dla establishmentu, który wszelkimi dostępnymi środkami, prawem i lewem, zwalczał rząd PiS-u. Szczególnie mocno atakowany był wicepremier Przemysław Gosiewski, prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego, o którym  Igor Janke napisał, że "był synonimem tego, czego salon w PiS nie cierpiał" ("Rzeczpospolita", 12 stycznia 2010). Establishment szczególnie ostro zaatakował świętokrzyskiego posła PiS-u za to, że spełniając postulaty wyborców, przyczynił się do budowy peronu we Włoszczowie. 

Relację Środy traktuję jak źródło historyczne. Oto moje wnioski i komentarz do niego: 

  1. Wśród zamożniejszej części polskiego społeczeństwa praktycznie nie ma zwolenników PiS-u:  jeden pasażer zadał fundamentalne pytanie, gdzie są ci, co na ten PiS głosują, bo on nie zna nikogo takiego. Przypomnę, że 2007 r. na PiS głosowała niemal 1/3 Polaków. Tymczasem pasażer podróżujący I klasą pociągu InterCity nie spotkał ani jednej takiej osoby!  To znaczy, że żyje on w całkiem innym świecie niż zwykli ludzie. On nic o problemach zwykłych Polaków nie wie. Wypowiedź tę można także zinterpretować jako podważenie przez tego przedstawiciela establishmentu legalności, legitymizacji rządów PiS-u. Psychologicznie jest to bardzo zrozumiałe: Skoro w moim otoczeniu nie ma nikogo, kto głosował na rządzących, to znaczy, że są oni uzurpatorami i trzeba zrobić wszystko, żeby pozbawić ich władzy. 
  2. W wagonie jest tylko jeden pasażer, który próbuje podważyć tezę, kolportowaną przez antypisowską propagandę, że budowa peronu była bezsensowna: nawet jeśli kolej ponosi straty spowodowane zatrzymaniem ekspresu na pustej niemal stacji, to wynagrodzeniem natury moralnej jest fakt, że ktoś, jakiś włoszczowski pasażer, trafi do swojej rodziny. 'Nie szydźmy z cudzej radości' - konkludował. Nawet jednak i on powtarza kłamliwą informację o stratach ponoszonych przez przewoźników kolejowych (w rzeczywistości koszt zatrzymania pociągu pokrywał 1 sprzedany bilet). W dalszej części relacji nie ma już wzmianek, żeby ktoś widział pozytywy budowy peronu. Jest natomiast opis panującej zgody: Pociąg dostojnie ruszył, pasażerowie wrócili na swoje miejsca, a moja współpasażerka zaczęła się zwierzać swojej koleżance, że zawsze ilekroć jedzie pociągiem relacji Kraków - Warszawa, przypomina jej się wierszyk, którego uczyły się wszystkie dzieci w PRL-u. Wstydliwie, szeptem zaczęła go recytować: "Na małej stacji w wiosce Poronin, gdy pociąg stanął wśród zgrzytu szyn, wysiadł z wagonu ojciec, a po nim raźno na peron wyskoczył syn...". W przedziale zrobiło się zabawnie i sympatycznie.  Wyciągnąć stąd można wniosek, że po wysłuchaniu wierszyka o Leninie, próbujący się wyłamać z antypisowskiego stada podróżny zmienił zdanie i przyłączył do większości.  
  3. Środa i inni mieszkający w Warszawie lub Krakowie pasażerowie pociągu traktują mieszkańców Włoszczowy jak dzikich przybyszy z dżungli. Obserwują ich jak małpy w zoo: Wszyscy rzucili się do okien. Reakcja była natychmiastowa i tak jednoczesna, że między anonimowymi pasażerami pojawiło się rozbawienie, a wraz z nim nić porozumienia. Wszyscy otworzyli okna i zaczęli obserwować ruch pasażerów. Jest tu wyczuwalna olbrzymia bariera kulturowa oddzielająca "warszawkę" i "krakówek" od prowincjuszy. Środa i jej towarzysze podróży przyglądają się włoszczowianinom jak zachodni turyści, podróżujący luksusowym statkiem po Amazonce, brazylijskim Indianom. Można nawet odnieść wrażenie, że odnoszą do nich z takim poczuciem wyższości, z jakim biali kolonizatorzy odnosili się do murzyńskich plemion w Afryce. 
  4. Pasażerowie podróżujący w wagonie ze Środą są zdziwieni, że włoszczowianie wsiadają do pociągu lub z niego wysiadają, bo wmówiono im, że nikt z peronu nie korzysta. Dlatego pada ironiczna uwaga:  'Pewnie dowożą ich z Krakowa, żeby był ruch'. 
  5.  Jeden z podróżnych podnosi temat rzekomo olbrzymich kosztów wybudowania stacji Włoszczowa Północ i rzekomo luksusowych materiałów przy budowie użytych: Inny zaczął wyliczać koszt kostki bauma, którą wyłożony był elegancki peron. W rzeczywistości włoszczowski peron kosztował bardzo tanio - 906 tys. zł, z czego 300 tys. zł pochodziło z budżetu miasta Włoszczowy. Dla porównania podam, że na remont stacji kolejowej Warszawa Stadion rząd Tuska wyłożył 64 mln zł. Jeśli zaś chodzi o zarzut użycia materiałów budowlanych, wprawdzie droższych, ale za to najwyższej jakości, to przypomina mi się tu powiedzenie, że biednego nie stać na rzeczy tanie.
  6. Środa i jej współpasażerowie uważają, że użytkownicy peronu urodzili się tam, gdzie wicepremier Gosiewski. Nikt z nich nie wie, że ten polityk nie pochodził z okolic Włoszczowy, a nawet z woj. świętokrzyskiego. Był to tzw. polityczny spadochroniarz, któremu Kaczyński polecił zbudowanie struktur PiS-u w tym regionie. Powtarzana w mediach informacja, że zabiegał o wybudowanie peronu dlatego, że chciał ułatwić sobie dojazd do domu, była ordynarnym kłamstwem.
  7. Pasażerowie I klasy pociągu IC, ludzie niewątpliwie we współczesnej Polsce bardzo uprzywilejowani, mają bardzo specyficzne poczucie sprawiedliwości: Inny zwrócił uwagę na problem sprawiedliwości, no bo niby dlaczego jedni mają być być lepsi od innych tylko dlatego, że urodzili się tam, gdzie wicepremier Gosiewski? Wynika z tego stwierdzenia, że sprawiedliwość ma polegać na tym, iż wszyscy jednocześnie otrzymają jakieś dobro (w tym przypadku możliwość podróżowania koleją)! Jeśli jest to niemożliwe (a chyba nikt temu nie może zaprzeczyć), to sprawiedliwość będzie jedynie wtedy, gdy zaniechane zostaną wszelkie inwestycje kolejowe! I ten oryginalny pogląd na temat istoty sprawiedliwości wygłosił człowiek, który jako mieszkaniec Warszawy lub Krakowa miał niczym nieograniczoną możliwość podróżowania koleją. Sprawiedliwe byłoby zatem, żeby w Warszawie i Krakowie były dworce kolejowe, a we Włoszczowie nie! Pani Środa, z zawodu etyk, nie obruszyła się na tego typu poczucie sprawiedliwości! Wydaje się jednak, że była w wagonie osoba, która zdawała sobie sprawę z tego, że wypowiedź ta nie miała sensu: Ktoś trzeci dorzucił wątki metafizyczne, mówiąc o przypadkowości losu i niemożności powszechnej i bezstronnej dystrybucji dób. Zaledwie jeden człowiek logicznie rozumujący w wagonie pełnym salonowych przygłupów!
  8. Bardzo symptomatyczna dla jadących w pociągu ludzi jest ta wypowiedź: Pani z końca wagonu zaczęła narzekać na arogancję władzy i żalić się, że zaczynamy przypominać republikę bananową. Mamy tu przykład osoby, której zrobiono wodę z mózgu. Otóż jej zdaniem arogancja władzy polega na tym, że przedstawiciel tej władzy (czyli najpierw poseł, a później minister Gosiewski) stara się zrobić to, o co proszą go ludzie, których reprezentuje! Bo to wyborcy domagali się od swego posła, aby pomógł im w dotarciu z ich postulatami do osób, od których zależało, czy dojdzie nareszcie do realizacji tej inwestycji kolejowej, od dawna planowanej i oczekiwanej przez mieszkańcow Włoszczowy oraz okolic! Charakterystyczne, że tę brednię o arogancji władzy podzielili inni pasażerowie: Większość się z nią zgodziła.
  9. Zakończenie tekstu Środy pokazuje najskuteczniejszą metodę zwalczania PiS-u czyli ośmieszanie: moja współpasażerka zaczęła się zwierzać swojej koleżance, że zawsze ilekroć jedzie pociągiem relacji Kraków - Warszawa, przypomina jej się wierszyk, którego uczyły się wszystkie dzieci w PRL-u. Wstydliwie, szeptem zaczęła go recytować: "Na małej stacji w wiosce Poronin, gdy pociąg stanął wśród zgrzytu szyn, wysiadł z wagonu ojciec, a po nim raźno na peron wyskoczył syn...".Chociaż wierszyk o Leninie w Poroninie nie ma żadnego związku logicznego z Gosiewskim we Włoszczowie, to wszyscy pasażerowie w lot pojęli o co chodzi: W przedziale zrobiło się zabawnie i sympatycznie. Wywiązała się się jakże miła, salonowa, dyskusja polityczna z silnymi elementami komparatystyki historycznej, która  trwała aż do Warszawy. Zapewne ta komparatystyka polegała na porównywaniu IV RP z PRL. W tym momencie zapanowała wśród rozmawiających pełna jedność poglądów: No i proszę, w IV RP można jednak debatować. Mamy tu charakterystyczne dla salonu rozumienie słowa "debata". Ma ona miejsce wtedy, gdy wszyscy się ze sobą zgadzają. Jeśli tak nie jest, to oczywiście mamy do czynienia z kłótnią, za którą odpowiada Kaczyński, który dzieli Polaków. A w ostatnim zdaniu (Dziękujemy ci, premierze, za Włoszczowę!) wyczuwalna jest nieukrywana radość Środy z majstersztyku propagandowego, dzięki któremu budowa włoszczowskiego peronu, czym rząd PiS-u słusznie powinien się szczycić, zamieniła się w jego klęskę. To było arcydzieło propagandowego przeinaczania faktów na opak, którego nie powstydziłby się nawet sam Joseph Goebbels! 

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną sprawę. Otóż do tej manipulacji przyłożyli rękę również dziennikarze nie znajdujący się na żołdzie salonu III RP, np. Rafał Ziemkiewicz, Łukasz Warzecha czy Igor Janke. Ten ostatni jeszcze w 2010 r. krytykował Gosiewskiego za zaangażowanie w budowę peronu: "partykularna, bezsensowna ekonomicznie decyzja, która jednocześnie mogła stać się obiektem dowcipów i kpin." ("Rzeczpospolita", 12 stycznia 2010). Czy nie czas za to przeprosić, Panie Igorze?

Sprawa peronu we Włoszczowie jest, moim zdaniem, największą manipulacją polityczno-medialną w III RP. Szczegółowo opisałem jej mechanizm w notce "Peron we Włoszczowie - fakty, kłamstwa, propaganda, dulszczyzna". Polecam także teksty Scyzoryka spod Włoszczowy, a w szczególności "Peron we Włoszczowie trzeba zburzyć!" oraz "Barany na peronie"  

molasy
O mnie molasy

"JEDYNIE PRAWDA JEST CIEKAWA" - Józef Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka